niedziela, 20 grudnia 2015

E-book


Witajcie moi kochani;) To jest ostatni post przed świętami.

Piszę go ponieważ nabrałem kolejnej inspiracji w tym roku. Podjąłem decyzję o napisaniu pierwszego e-booka, który pomoże ludziom w podjęciu decyzji o zmianach życiowych.  Bardzo duży wpływ na tą decyzję wywarło na mnie przeczytanie połowy fantastycznej książki "Fastlane Milionera" MJ DeMarco. Kiedyś miałem marzenie ,żeby napisać i wydać własną książkę. Większość ludzi mówiło mi, że nie ma to sensu, nie uda mi sie, autorem nie będę itp. Nie patrzę na to.

Stwierdziłem taką rzecz. Posiadam bardzo dużą wiedzę, którą wykorzystuję w życiu w niewielkim stopniu.  Reszta jest nie wykorzystana i sobie po prostu "leży". Notatki ze szkoleń , seminarów, wnioski po spotkaniu znanych i sławnych ludzi, którzy osiągneli sukcesy w swoich dziedzinach. Warto by napisać na ich podstawie i własnych doświadczeń e-booka.   
Ogarnia mnie niesamowita ekscytacja na myśl o tym, że wydam własnego e-booka. 
Pisząc tego posta jestem już po napisaniu 20 stron, wiec całkiem nieźle od podjęcia decyzji no nie?
To jest post tylko informacyjny. 

Miej dzisiaj wspaniały Dzień!  


poniedziałek, 28 września 2015

Chleb, pożyczki, karta i spirala

Witam Cię drogi czytelniku, post ten ma tylko jedno zadanie. Doczytaj do końca a zobaczysz jakie.

Sytuacja

Czy byłeś kiedyś w takiej sytuacji, w takim momencie swego życia, że nie miałeś na przysłowiowy chleb? Czy wiesz jakie to jest uczucie? Nie ma wtedy praktycznie nic znaczenia, prócz zaspokojenia podstawowych potrzeb wg piramidy Maslova. Wtedy zaczynasz patrzeć na świat zupełnie inaczej niz do tej pory. To co wydawało sie takie oczywiste nagle takim nie jest.

Życie bywa naprawdę nieprzewidywalne, "raz na wozie, raz pod wozem" się mawia. Przekonuje się o tym cały czas. Zaskakuje mnie tak, że sam reżyser A. Chitchcock lepiej by tego nie wymyślił.

czwartek, 10 września 2015

Success Day cz. II

Przerwa

Podczas przerwy ustawiła się długa kolejka do Rolfa, ponieważ każdy chciał zrobić sobie z nim pamiątkowa fotkę a ci którzy mieli bądź kupili jego książkę,  prosili o jego autograf. My musieliśmy się trochę nastać w tej kolejce, jednak na szczęście udało nam się do niego dostać. Pani fotograf miała dużo roboty z tymi zdjęciami ale okazało się po krótkiej rozmowie,  że jest przyzwyczajona do tego a także  jest to jej pasja. Mnie zaraz po odejściu od Rolfa z tych emocji zaczęły trzaść się dłonie :) Ostatni raz tak miałem jak wypiłem zbyt duża ilość Tigera na przerwie w pracy haha. Wykorzystując przerwę poszliśmy z Pawłem i Monika na scenę,  porobić sobie fotki na świetnym niebieskim tle z logo Forever. Ze sceny widok był niezwykle imponujący a z ambony poczułem się przez chwilę jak prezydent przemawiający do ludzi HEHE. Większość ludzi poszła jednak zjeść obiad bądź zapalić papierosa. Ludzie właśnie zaczęli się zbierać na sali. Byłem głodny już wtedy strasznie, więc poszedlem coś kupić, wcześniej odwiedzając bankomat przy wejściu do hotelu. Wziąłem sobie gorący żurek z kiełbasą i zaniosłem na salę, stawiając na parapecie do ostygniecia. 

niedziela, 6 września 2015

Sucess Day cz. I- moje wrażenia

Witajcie moi drodzy!!
Sedno
Wiele osób pyta mnie co z moim blogiem , kiedy opublikuje następny ciekawy wpis. Bardzo się cieszę, że blog zaczyna się cieszyć coraz większą popularnością, jednak ostatnio tyle się wydarzyło, że zabrakło na to czasu. Pisząc tego posta dzisiaj jestem dzień po niesamowitym wydarzeniu w jakim miałem przyjemność uczestniczyć. Tym wydarzeniem była konferencja Success Day Forever LivingProducts w sobotę w Hotelu Gromada Airport w Warszawie. Głównym gościem zaproszonym specjalnie na to wydarzenie był Rolf Kipp, networkowiec numer jeden na świecie, który zarobił miliony dzięki swojej 20 - letniej pracy w Forever. Był on po raz pierwszy w Polsce.

środa, 24 czerwca 2015

Smoki, zamki i kaktusy

Dnia 23 czerwca o godzinie 18.00 miało miejsce historyczne wydarzenie w Toruniu!!! 
Wydarzeniem tym, było zorganizowanie przez grupę przyjaciół, wspólnie budującą Dom Aloesu spotkania, o jakże ciekawie brzmiącej nazwie "smoki, zamki i kaktusy" w sali 0052 w WSB w Toruniu. Prowadzący Paweł Rekowski, w bardzo ciekawy i inspirujący sposób, przedstawił nasz biznes, w formie grywalizacji, gdzie uzyskuje się korzyści i nowe umiejętności, wynikające z osiąganych coraz wyższych pozycji w grze Forever. Uczestnicy i goście z zaciekawieniem słuchali prowadzącego, po którym było widać, że czuje się "jak ryba w wodzie".

środa, 10 czerwca 2015

Przygody ciekawego intensywnego dnia

Witajcie moi drodzy,
W ostatnim czasie dużo postów pisze jak sami zauważyliscie. Przede wszystkim wprowadzam taki nawyk pisania, idzie jak narazie świetnie;)Dziś bedzie inaczej.

Właśnie leżę już w łóżku po bardzo intensywnym i obfitym w przygody dniu.  Jak  co dzień z rana poszedłem do pracy,  naprawiać uszkodzone laptopy. Dziś poszło dużo lepiej niż wczoraj. Koniec zmiany trochę bardziej stresujący, ponieważ nie zdążyłem zdać części w programie, dlatego mój zmiennik  poczekał cierpliwie aż skończe. Uporałem się z tym w 15 minut. PO pracy rozmowa z kolega , odprowadziłem go na tramwaj i poszedłem do domu....na skróty... NIE był to dobry pomysł ,

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Pierwszy dzień

No i stalo sie... Przezylem pierwszy dzien w zupełnie nowym miejscu. Jakiz spokoj i komfort umyslu mialem ze nie musze sie martwic czy zdaze na pociąg czy sie spozni czy dojade na czas a przede wszystkim ze dluzej pospie sobie:) Lokatorzy sa spokojni, wlasciciel ugodowy poszedl mi na reke,

niedziela, 7 czerwca 2015

Zmiana miejsca

Witajcie,  w życiu trzeba podejmowac decyzje odważne i ryzykowne.  Kolejna juz podjąłem duzo wcześniej a mianowicie dotyczaca zmiany miasta zamieszkania. Ze wzgledu na prace ktora otrzymalem przeprowadzam sie do Bydgoszczy na dluzej. Jednego jestem pewien,  będzie ciezko ale napewno lepiej niz dotychczas.
Nowe otoczenie,  nowi ludzie,  nowi znajomi,  nowe Miasto.. Kazdy pewnie przechodzi taki czas w swoim zyciu.  Najprostrsy przyklad? Po skonczeniu szkoly gimnazjum przychodzi wybrac liceum badz technikum gdzie spedzi sie najblizsze lata.  Dalej jeszcze wieksza zmiana a mianowicie wybor studiów. Najczęściej jest to wybor innego miasta wiec jest to ten czas gwaltownej i calkowitej zmiany.  Tyle ode mnie. Pozdrawiam
BLOG W NAJBIZSZYM OKRESIE PRZEJDZIE DIAMETRALNE ZMIANY

czwartek, 14 maja 2015

Liga Mistrzów i zmiana mojego życia

Witajcie moi drodzy
Ostatnio wpisów mało gdyż czasu nie wystarcza. Dziś będzie dość nietypowo bo o Półfinałach LM a także całkowitej zmianie mojego życia.
Zapraszam serdecznie do czytania.


Podczas pisania jednak usnąłem haha Pomyślałem dokończę jak wstanę...
NO dobrze to kontOtóż pisząc tego posta jest 3 w nocy a mi spać się nie chce. Wiem z jakiej przyczyny. W ciągu dnia przysnąłem zbyt długo, budząc się o po godzinie 20-stej. Bardzo rzadko zdarza mi się spać w dzień! A jednak się zdarzło! Tego dnia zaplanowany miałem wyjazd nad czczo do Bydgoszczy na badania wstępne do nowej pracy. Oczywiście go zrealiowałem. 
W kwietniu bylem na rozmowie rekrutacyjnej w Bydgoszczy w nowym miejscu. Sprawdziłem dzień wcześniej jak dojechać na miejsce i tak abym się nie spóźnił, co jest moja zmorą. Wstałem z samego rana w dobrym humorze, zjadłem śniadanie i poszedłem na pociąg. Na miejsce dojechałem przed czasem. Rozmowa była standardowa jednak potraktowałem ja bardzo na luzie nie spinając się za bardzo, zadawałem dość dużo pytań na które pani rekruterka cierpliwie odpowiadała. Przeprowadziła też test manualny polegający na nawlekaniu koralików na rzemyk. Uzyskałem średni wynik;) Umówiliśmy się na kontakt w ciągu tygodnia niezależnie czy etap przeszedłem czy nie. Przyjechałem do domu z ogromna nadzieja na  lepszą przyszłośc ponieważ szukając w Toruniu pracy w moim zawodzie nie mogłem niczego konkretnego znaleźć toteż zaprzestałem szukania jej w zawodzie i zacząłem kombinować na inne stanowiska.Zwykle brałem wszystko jak leci.
Tydzień minął a kontaktu żadnego nie było, wiec pewnego dnia, lekko wkurzony dzwonie, aby się dowiedzieć jak obecnie wygląda moja rekrutacja. Po dwóch telefonach, rekruterka zaprosiła mnie na II etap rekrutacji jednak tym razem w innym miejscu. Pomyślałem: na mapie znajdę gdzie się znajduje i w jaki sposób tam dojechać. Miałem być na 7 wiec zaplanowałem dojazd tak, żeby być 20 minut przed czasem. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna. PO dojechaniu do Bydgoszcz Wschód przeszedłem na druga stronę idąc główną droga przy ulicy Kamiennej aż do Szajnochy, jednak po 15 minutach spaceru nie widziałem tej ulicy;( Zapytałem kilka osób które mnie pokierowały. W końcu ulice znalazłem jednak szukanie zakładu to było jak szukanie "igły w stogu siana". Znajduje się tam tyle firm różnych branż że głowa mała. Szukałem jakieś 20 minut będąc już niestety spóźnionym..Wszedłem na portiernie jakiegoś budynku i zapytałem gdzie znajduje się szukany prze ze mnie zakład. Pan wyszedł ze mną na zewnątrz i wskazał że jestem juz bardzo blisko.
Wszedłem na portiernie , poinformowałem dlaczego tu przyszedłem, podałem nazwisko i przeprosiłem za spóźnienie. okazało się ze kierownika jeszcze nie ma i dopiero przyjedzie. Uffff... jaka ulga;) Poczekałem jakieś 15 minut, porozmawiałem z panią na portierni i pojawił się kierownik. Zabrali mi wszystko co miałem do przechowania, łącznie z telefonem z którym się nie rozstaje. Weszliśmy przez bramkę na hale z której przeszliśmy chwile porozmawiać do sali konferencyjnej. Miałem podjąć wyzwanie, a że je lubię to je podjąłem;)
Pan zaprowadził mnie na stanowisko i objaśnił co mam zrobić. Moim zadaniem było rozkręcić na części pierwsze laptopa który działał w taki sposób abym mógł go złożyć. Lekko przeraziłem się gdyż laptopa nigdy w życiu jeszcze nie rozkręcałem! Stwierdziłem, że spróbuję. Przystąpiłem wiec do działania. Nie będę rozdrabniał się teraz jakie emocje przeżywałem, jednak dzięki pomocy i podpowiedziom innego pana który siedział obok udało mi się złożyć go tak żeby działał, nawet klawiaturę naprawiłem;) Przyszedł kierownik i oznajmił że... od poniedziałku zaczynam pracę !;) Nie wierzyłem własnym uszom, a jednak tak było. Odprowadził mnie na dół zwracając uwagę na metalowe paski których się nie nosi jak i telefonów. Odebrałem swoje rzeczy i wyszedłem w cudownym nastroju. Teraz chciałem dotrzeć do zakładu głównego odebrać skierowanie do lekarza na badania. Oczywiście zapytałem, przechodzącą pania jak dotrzeć na wiślaną. Pierwsza pani nie pomogła mi jednak pani druga juz tak;) Powiedziała, gdzie znajduje się przystanek tramwajowy jak i autobusowy. Wsiadłem w 69 z zamiarem kupna biletu w urządzeniu. jednak takiego nie było a ja kontynuowałem zaczepiania obcych ludzi i pytanie o drogę czyli za ile przystanków muszę wysiąść abym dotarł do zakładu. Zapytałem jakąś dziewczynę stojącą obok z którą nawiązała się dłuższa rozmowa;)
Dotarłem na miejsce wchodząc do biura i oznajmiając w jakim celu tutaj jestem. Po 10 minutach otrzymałem info co po kolei mam zrobić, wraz ze skierowaniem do przychodni. Na szczęście była ona niedaleko. Zaplanowałem przyjazd na środę z rana.
Oczywiscie otrzymanie tej pracy wiąże sie z przeprowadzka do Bydgoszczy...
No dobra to tyle z aktualności w związku z pracą a teraz to na zapewne czekasz czytając ten post.

Podzielę się teraz moja oceną obejrzanego niecałego meczu Real Madryt - Juventus Turyn rozegranego w środowy wieczór na Santiago Bernabeu. Real grał u siebie wiec miał przewage swojego stadionu i ogromne wsparcie kibiców. A dlaczego niecałego zapytasz. Wstałem wpółdo 21, obudzilem się i zrobilem sobie  kolacje a transmisję właczyłem dopiero po 21;P W momencie jak ja włączyłem padła bramka która strzelił Ronaldo;) Obie drużyny grały dość ciekawie i z wysokim zaangażowaniem jednak więcej bramek do końca połowy nie padło. W drugiej połowie odniosłem wrażenie że presja wywierana na zawodników realu mocno ich paraliżuje i nie byli w stanie strzelić bramki. Popełniali coraz więcej błędów i strzelali bardzo niecelnie. A Juventus grał jak najdalej od swej bramki. Mieli nawet dwie okazje aby definitywnie pozbawić złudzeń Real, jednak zabrakło wykończenia i dokładności w podaniach. Im bliżej końca meczu tym większa była bezradność realu. W końcu sędzia zagwizdał po raz ostatni i sen Juventusu o finale w Berlinie się spełnił.
Czułem podświadomie że Juventus będzie w finale i da rade w tym dwumeczu. Jak widać nie myliłem się i ogromnie ciesze się że piłka włoska jednak jeszcze nie umarła. Bo jednak to Juventus gra w finale a nie Manchester czy Chelsea czy nawet naładowany gwiadami PSG. To będzie bardzo ciekawy i ekscytujący finał w tym roku. Szkoda że nie mogę obejrzeć go na żywo w Berlinie, ale napewno kiedyś ziści się moje marzenie o finale Ligi Mistrzów.

Dziekuje za przeczytanie i prosze o komentarz co się tobie podobalo a co nie.
Miej wspaniały dzień!!!

piątek, 3 kwietnia 2015

Zaćmienie Kariery


Witajcie moi drodzy,




Odpoczywam właśnie po bieganiu i obserwacjach niecodziennego zjawiska jakim jest częściowe zaćmienie słońca. W Polsce zdarza się ono niezwykle rzadko. Jednak dzisiejszy post nie będzie dotyczył zaćmienia słońca. Opisze dziś wam co się działo na organizowanych 18 marca w Auli UMK Dniach Kariery a także postaram się zachęcić do skorzystania z takich targów. Powiem również jak to wyglądało z mojej perspektywy i opinii innych. A więc do dzieła!
Od rana jak wstałem podjąłem kolejna probe walki z drukarka. Nie chciała nic wydrukować dla mnie a potrzebowałem niezbędnego Cv a także identyfikatora wstępu. Wymyśliłem na nią podstęp ;)

Wyciągnąłem cartridge z czarnym tuszem i zostawiłem tylko ten z kolorowym. Okazało się że wydrukowała mi pierwszy dokument...(identyfikator) a także cv w 3 kopiach. Wrzuciłem do teczki i pobiegłem na przystanek po godzinie 9. Targi rozpoczynały sie o 9 a mialy sie skończyc o 16.  
Gdy wszedłem do auli zauwazyłem wszedzie praktycznie stojace dziewczyny w niebieskich koszulkach;) Pokazałem swój bilet a uśmiechnięta dziewczyna przystawiła mi pieczątke.

Nie wiedziałem gdzie iśc wiec chwile się rozejrzałem po sali i dostrzegłem kolegę. Chwile porozmawialiśmy i ruszyłem do docelowego miejsca jakim było doradctwo zawodowe. Oczywiście była tam już ustawiona kolejka wiec w niej stanąłem. Czekałem jakieś 10 minut i zaczepił mnie pan z SDL abym wypełnił jakąś ulotkę. Wypełniłem i usiadłem na krześle. Przechodziła obok sliczna uśmiechnięta dziewcza i skojarzył mi się z Olą, koleżanka która poznałem wcześniej. Rowniż sie u śmiechnąłęm do niej i ja zatrzymałem. Ona usiadła na krzesle obok i chwile porozmawialiśmy o zyciu i jej cechach którymi się wyrózniła. Wróciłem do kolejki przed grupę jakiś dziewczyn, czekałem na to jakieś kolejne 10 minut. Przyszła elegancko ubrana pani która dosiadła sie do stolika i zaprosiła mnie z dokumentem. Pokazałem jej moje CV, rozmawialiśmy o tym co jest żle a także co nalezy w nim poprawic itp. 

Po 20 minutach rozmowy wyszedłem bogaty w nową wiedzę i z wewnetrzną pewnością, że bedzie już teraz lepiej zdecydowanie z rozmowami rekrutacyjnymi. 
Idę dalej do drugiego mojego stanowiska tego dnia. Moim celem było porozmawianie z każdym wystawcą tego dnia. Poświęciłem cały dzien na to zbierając dokumenty, podręczniki i fanty w postaci smyczy, piłek anty-stresówek i długopisów;) Wyszedłem stamtad z całym kartonem "małego księgowego". 
Spotkałem też dawnych znajomych jak i obecnych którzy są w miedzynarodowej organizacji AIESEC. Zdałem sobie wtedy sprawę jak wiele osób mnie zna i kojarzy mimo tego że nie jestem studentem UMK ani też wolontariuszem w AIESEC.
Pytałem ludzi jak sie podobało co sie dowiedzieli i czy im sie podobało. Otrzymałem same pozytywne opinie. 
Jedyna wada jaka była to nastawienie na bankowość i finanse a pominiete takie branże jak ochrona srodowiska, fizyka, chemia organiczna czy energia odnawialna.

Zostawaiam was z myślą czy warto uczesniczyć w dniach kariery czy też targach pracy. Odpowiedźcie sobie sami na to pytanie.

Wszelkie komentarze będą mile widziane.

pozdrawiam was i do usłyszenia w kolejnych postach a szykuje coś ciekawego już niedługo...

piątek, 6 marca 2015

Bardzo inspiracyjnie i rozwojowo


Witaj, dziś będzie bardzo "inspiracyjnie i rozwojowo" Idealnie pasujący wpis do bloga. Po to właśnie powstał. Post ma na celu zaproszenie do obejrzenia wywiadu z Jakubem Bączkiem i innymi prelegentami.


Zapewne zgodzisz się ze mną, że każdy z nas ma jakieś cele i marzenia w życiu do zrealizowania.
Pośród miliardów ludzi na planecie
zwanej Ziemia, mamy miliony przykładów
tego, że jest to jak najbardziej możliwe.
Prawie zawsze, powstaje jednak
jedno odwieczne pytanie, które
zadaje sobie tak wielu z nas.

"JAK mam to zrobić?" Czy mamy na to odpowiedź? Wierzę, że tak...

Tą wiadomością chcemy zaprosić Cię do
obejrzenia cyklu 5-ciu nagrań traktujących
o marzeniach i ich realizacji.
Do rozmowy zaprosiliśmy kilku
wyjątkowych gentlemanów. Każdy
z nich ma inne doświadczenia, każdy
z nich zajmuje się czymś innym i
wszyscy mają namacalne efekty
spełnionych marzeń w swoim życiu.
Zobacz kim jest pierwsza Osoba, kliknij w link: http://bit.ly/18nXH1uJak myślisz, co łączy: siatkówkę, złote medale,
Włochy, biznes miedzynarodowy i motywację?

Jak to się stało, że po 40 latach znowu jesteśmy na szczycie?

Bądź z nami a dowiesz się tego już
w najbliższych dniach.Szczerze do bólu
i prawdziwie. Takie są nasze rozmowy.
Już teraz zapraszam na wywiad ze
złotym medalistą i Mistrzem Świata
Jakubem Bączkiem, nazywanym przez
niektórych "Mentalistą" polskiej
kadry siatkówki.

Miłego oglądania i jak
zawsze zapraszam do komentowania. Wszelkie komentarze mile widziane.
http://bez-ograniczen.pl/edutony.php?id=22715

wtorek, 17 lutego 2015

Pięćdziesiąt twarzy Greya - moja opinia


Witajcie moi drodzy.
Dziś chciałem podzielić się swoja opinią na temat głośnego w ostatnim czasie filmu budzącego kontrowersje na podstawie książki E. L. James „Pięćdziesiąt twarzy Greya”.
Słyszałem i naczytałem się wielu opinii na jej temat. Są one bardzo podzielone. Część przeciwników uważa że jest nudna, nic nie wnosi do życia, jest za dużo seksu z przemocą, natomiast druga część zwolenników uważa, że jest bardzo wciągająca, pochłania się ja bardzo szybko, pobudza wyobraźnię, zawiera w sobie dużo pożądania i jest raczej dla doświadczonych kobiet, a nie dla niewinnych młodych dziewczyn, dla których rzeczywistość może okazać się wielkim rozczarowaniem.

Tyle tytułem wstępu. Osobiście książki w całości nie przeczytałem, lecz niektóre jej fragmenty i powiem tak: wciąga bardzo to prawda, lecz po kilkunastu stronach zaczyna się robić nudna i schematyczna. Jednak najważniejszy w tym poście jest film który miałem okazje z koleżanką obejrzeć w Walentynki. Wiedziałem, że będzie przedstawiony seks, ale nie wiedziałem do końca jak to będzie zrobione. Bardzo zaintrygował mnie sposób, w jaki wypowiadał się Chrystian, z jaką intonacją i w jaki sposób patrzył na Anastazje w jakiejkolwiek rozmowie z nią. Ana była uległa wobec niego i go słuchała. Poczucia humoru również nie zabrakło w kilku scenach jak np. gdy wprowadzał Anę do swojego „pokoju zabaw”. Pan Grey pozostawał cały czas tajemniczy i myślę, że to powodowało, że Ana cały czas o nim myślała.
Anastasia Stelle to młoda studentka literatury, która nie jest wyjątkową i wyróżniająca się kobietą, a jednak powinna się taka czuć, ponieważ spotkała na swej drodze ideał wielu kobiet – młody, przystojny, seksowny, biznesmen Christian Grey. Współczesne kobiety nabierają poczucia swojej wartości i zaczynają wierzyć, że spotkają w swoim życiu takiego Greya.
Przejedzmy do ciekawszej części, a mianowicie jak zostały przedstawione sceny seksu. Christian cały czas mówił co Ana ma zrobić pokazując swa dominacje i władzę. Dla mnie było to trochę nierealne, że Anastasia przeżyła wielokrotny orgazm będąc dziewicą, jednak czeka na tego jedynego. Taka młoda kobieta nie zna jeszcze dobrze swojego ciała i jest to mało prawdopodobne. Nie zostały też przestawione te różne jego twarze, jak to miało miejsce w książce. Takie jest tylko moje zdanie.
Jedna rzecz mnie bardzo urzekła jeszcze, a mianowicie: świetnie skomponowana i dopasowana muzyka dodająca atmosfery i lepszego odbioru do tego, co dzieje się na ekranie. Najbardziej zapamiętałem „Crazy in Love” i „Love me, like you do” Szczególnie utwór Ellie Goulding wyraźnie głośniejszy gdy lecieli szybowcem dodawał tej magii i niepowtarzalności tej chwili. 
Film mógł też trwać trochę dłużej, a nie urwać się tak nagle. Myślę że to było celowe skłaniające do tego, aby każdy nie zobaczył czegoś na filmie, doczytał w książce a także przyszedł obejrzał kolejną część.
No troszkę się rozpisałem.

Zapraszam was do komentowania i wypowiadania się zarówno na temat książki, jak i filmu.

Pozdrawiam i życzę miłego dnia ;P

poniedziałek, 16 lutego 2015

Mój pierwszy zagraniczny wyjazd cz. 3

Witajcie moi drodzy. Tak jak wam obiecałem kontynuuje swoja przygodę dalej.

Skończyła się ona w drugiej części na dworcu głównym PKP w Bydgoszczy. Szukałem wtedy peronu 5. Nie była to łatwa droga dojścia na niego, ponieważ teren był ogrodzony. Przeszedłem przez wąskie przejście w płocie i dalej przez zablokowane przejście na torach i tak doszedłem na peron piąty. Dostrzegłem dwa pociągi stojące na torze siódmym i ósmym. Podszedłem do konduktorki, która powiedziała mi, że jedzie do Poznania. Powiedziałem sobie „no nareszcie usiądę i odpocznę troszkę”.Byłem wtedy spocony po tych biegach na dworcu. Wsiadłem do najbliższego wagonu, przy którym stałem, wciągając torby i wyciągnąłem swój kupiony bilet sprawdzając, jaki mam numer wagonu i które miejsce do siedzenia. Okazało się, że wsiadłem idealnie do 13-nastego wagonu co mnie bardzo ucieszyło, lecz niestety tylko na chwile... Wziąłem się za szukanie wolnego miejsca dla siebie. Przeszedłem kilka przedziałów do przodu nie znajdując nic wolnego. Gdy się wróciłem idąc kilka przedziałów do tyłu także nic nie znalazłem:( Zrezygnowany usiadłem wiec przy drzwiach wejściowych do pociągu siadając na swoja torbę podróżną. Z początku temperatura była ok, ochłonąłem troszkę, włączyłem muzykę na słuchawki i odpocząłem przy niej, lecz po kilkunastu minutach przeciąg i niska temperatura sprawiły, że zaczęły przechodzić po moim ciele zimne dreszcze. Wstałem wiec, aby się rozruszać i rozgrzać. Ruszyłem na ponowne poszukiwania wolnego miejsca. Spotkałem wtedy pana w kolejnym wagonie, który zajadał się frytkami z KFC. Poczęstował mnie, chwile porozmawialiśmy, on też nie miał miejsca i jechał do Poznania. Wróciłem do swojego wagonu siadając na swoją torbę i myśląc; „no nie może tak być, że ja tu przesiedzę całą podróż !!!”. Przyjechaliśmy na jakąś stacje i do wyjścia ruszyło dosyć dużo ludzi, było dużo miejsca na przejście, jednak zawsze musi znaleźć się ktoś, kto marudzi i coś mu nie pasuje... Jakaś starsza pani w bardzo niedelikatny sposób zwróciła mi uwagę, (co wywnioskowałem z reakcji innych ludzi) nie widząc chyba tego, że słucham muzyki i jej nie słyszę. Pojawiła się nadzieja, że znajdę jednak wolne miejsce;) Wcześniej upatrzyłem sobie już miejsce naprzeciwko pani, która czytała książkę , lecz było jeszcze zajęte, wiec usiadłem kolo jakiegoś młodego chłopaka, który słuchał muzyki. Wpakowałem torbę na górę i w końcu usiadłem na wygodnym siedzeniu. Wyciągnąłem swój kolorowy kalendarz, wpisując ważne adnotacje (o ile dobrze pamiętam, to był czas odjazdu tego pociągu i gdzie jadę). Po wpisaniu obejrzałem się za siebie na upatrzone miejsce i właśnie pan, który tam siedział, zaczął zbierać się do wyjścia. Poczekałem aż wyjdzie i ruszyłem ze swoja torbą stawiając ją na siedzenie i pytając jednocześnie tej pani czy to miejsce jest wolne i czy mogę usiąść. Uśmiechnęła się i powiedziała „tak oczywiście”. Położyłem kurtkę w rogu, małą torbę zestawiłem na podłogę i poszedłem po dużą torbę ściągając ja z góry i również kładąc na podłogę. Ściągnąłem buty i wygodnie się rozłożyłem, przedtem popijając wodę...




Jeżeli masz jakieś uwagi, uważasz, że coś robię źle, czegoś jest za dużo lub za mało – też mi to napisz. To dla mnie wiedza na wagę złota. Z góry dziękuję: -).

poniedziałek, 2 lutego 2015

Mój pierwszy zagraniczny wyjazd- część 2


Witajcie moi drodzy;).
W poprzednim poście obiecałem, że będzie dalsza część mojej przygody. Oto jak wyglądała:
Pakuje się gorączkowo w domu, w taki sposób, abym niczego nie zapomniał. Wychodzę na autobus 35 do miasta, idealnie trafiając na jego przyjazd. Wsiadam z torbą na ramieniu i torbą podróżną. Dojeżdżam na przystanek przy Kaszowniku i idę najpierw odebrać umowy, które każdy powinien mieć przy sobie a ja zostawiłem je u kumpla po ostatnich moich urodzinach;) Odebrałem też prezent, który dostałem od dziewczyn;) Wszedłem na chwile, zabrałem prezent i dokumenty i wyszedłem żegnając się z kolegą. Pobiegłem na dworzec główny PKS. Była to jakaś godzina 12.30. A 12.20 miał jechać bus do Bydgoszczy. Pierwsze co zauważyłem to Polskiego Busa jadącego do Bydgoszczy wiec podszedłem do drzwi i zapytałem, czy mnie zabiorą jak im teraz zapłacę. Oczywiście się wykręcili mówiąc że bez rezerwacji to niemożliwe i jakby tak zrobili to stracą prace. Zapytałem w takim razie o najszybszy transport do Bydgoszczy. Obaj powiedzieli, że nie mam szans się dostać na czas i dopiero za godzinę następny. Ja ze smutna i zażenowaną mina odszedłem zauważając, że obok stoi autobus. Patrze na tabliczkę na szybie a tam ...Bydgoszcz!!! Drzwi były już zamknięte i w każdej chwili kierowca mógł odjechać. Pukam w drzwi ,kierowca otwiera i kupuje bilet na dworzec główny do Bydgoszczy;) Poczułem wtedy dużą ulgę uff zdążyłem ;) Wszytko będzie dobrze na PB też zdążę z racji tego że wyjechaliśmy o 12.35 i na dworcu miał być o godzinie 13.40. Jak usiadłem i się rozebrałem dopiero miałem okazję sprawdzić co takiego dostałem. Ucieszyłem się bardzo wyciągając ten "bajerancki kubek" :P A jeszcze lepsze były życzenia , które same napisały układając świetną rymowankę;) Nigdy nie dostałem takiego prezentu. Wracając do podróży, byliśmy o 13.45 dopiero na Fordońskiej przy wjeździe do Bydgoszczy. Liczyłem wtedy, że odjedzie może trochę później i poczeka na "spóźnialskich". Po staniu dość długo w korkach i na światłach po 14 zajechał na dworzec.  Pobiegłem na docelowy przystanek, gdzie stał jakiś czerwony POLSKI BUS. Jechał niestety do Warszawy i byli w nim ci sami kierowcy, z którymi rozmawiałem w Toruniu. Poinformowali mnie, że 15 minut temu odjechał autobus do Wrocławia. Niestety nie zdążyłem;(... Usiadłem na ławeczce i nie namyślając się długo, wpisuje w aplikacji „jak dojadę” Bydgoszcz PKP i szukam transportu najszybszego do Wrocławia. Był jeden z przesiadką w Poznaniu, wiec wstałem, wziąłem torby i pojechałem tramwajem nr 3 na PKP. Chciałem kupić bilet ulgowy w maszynie , lecz nie było jej wiec poszedłem do kierowcy. Sprzedał mi bez problemu mimo zawiadomienia że w tych godzinach nie prowadzą sprzedaży:) Dojechałem na dworzec myśląc „ile oni go już robią??? Ciągle jak tu przyjeżdżam, to w remoncie jest;)” haha Podchodzę do okienka i pytam, czy można kartą płacić. Pani powiedziała, że można wiec kupiłem bilet do Poznania na pociąg, który miał odjechać za 13 minut;) Mówię teraz do siebie jak ja go znajdę jak tu tyle przejść zablokowanych i nie wiem gdzie który peron.
Dalsza część historii niebawem 
Pozdrawiam was wszystkich i życzę miłego dnia:p.





niedziela, 1 lutego 2015

Mój pierwszy zagraniczny wyjazd

Witajcie moi drodzy, .

Dziś będzie o mojej kolejnej ciekawej przygodzie podczas pierwszej podróży za granice. Miłego czytania ;)
No to do dzieła. 
Aby dostać się do ostatecznego celu, trzeba było pokonać przecież ponad 1000 km;) Najpierw powiem może, dlaczego się zdecydowałem i po co miałem tam jechać? Otóż zapisałem się na turnus wyjazdowy do Niemiec na inwentaryzacje marketu OBI. Mam już spore doświadczenie w liczeniu w tej firmie wiec tego się nie obawiałem. Turnus odbyć miał się w dniach 21-23 stycznia. Zapewnione mieliśmy zakwaterowanie i dwa posiłki dziennie i miały odbyć się dwie inwentaryzacje. Jak się później okaże, tak nie było;) W jaki celu pojechałem ? No to jest chyba oczywiste prawda ? Dlatego, żeby zarobić pieniądze i przeżyć przygodę;D Również kocham podróże i jednym z celów na ten rok było wyjechać za granice a w czasach gimnazjum marzyłem, żeby pojechać do Niemiec. Wniosek? Nie bójmy się marzyć, bo prędzej czy później marzenia się spełniają;P. Nawet te z czasów dzieciństwa;).
To tyle tytułem wstępu. Zaczynajmy.
Jeszcze pewnego grudniowego dnia dostałem na mejla propozycje dalszej współpracy przy inwentaryzacjach wyjazdowych na miasta w Polsce. Na początku z racji starego roku olałem go, lecz w świadomości miałem to jako możliwość na nowy rok. Pewnego pięknego dnia zadzwoniła do mnie pani z obsługi i zaprosiła na szkolenie, które miało być w salce w mojej szkole. Zgodziłem się i  podała godziny 13.30 i 18.00. Powiedziałem, że będę na tę drugą godzinę. W zamyśle miałem również zapytać się o zagraniczny wyjazd. Nadszedł dzień 14 stycznia w środę, pojechałem do mojej szkoły trochę później, szkolenie już trwało a właściwie podpisywanie umów. Podszedłem do pana przy biurku, który prowadził to szkolenie i zapytałem o umowy do zapoznania się i zapytałem o terminy zagranicznych wyjazdów. Przekazał mi informacje i powiedział, że zajmie się mną na koniec, bo z tej grupy byłem tylko ja na zagraniczny wyjazd. wziąłem papiery i usiadłem na końcu, aby się zapoznać wypisaniu wszystkich danych zadałem kilka pytam które mnie interesowały a w szczególności jeden punktów mówiący, że dosłownie  zabronione jest spożywanie posiłków i napojów w pokoju ;) haha no absurd jakiś po prostu ;), lecz wyjaśnił mi to i dlaczego tak jest zrobione i również kwestie finansowe ile zarobie i gdzie mam dojechać, skąd jest start. Start miał być z Legnicy, Wrocławia i Katowic. Problem jednak polegał na tym, że dojeżdżamy na własny koszt tam wiec chciałem zrobić to jak najtaniej i najlepiej dnia poprzedniego, żeby przespać się przed długą podróżą. 
Przed przystąpieniem do podróży zrobiłem sobie plan logistyczny co gdzie po kolei, żeby być na 8 rano 21 stycznia na parkingu przy Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu. 
Decyzje podjąłem rano kupując bilet na Polskiego Busa do Wrocławia. Cena 20 zł mnie przekonała tylko jechać musiałem do Bydgoszczy, bo nie ma bezpośredniego połączenia Toruń-Wrocław. Gdy już dojadę do Bydgoszczy przesiadam się na PB o 13.45 i jadę do Wrocławia. Tam mam być ok 19 wiec miałbym czas na spacer poznanie miasta i pójście po zakupy do sklepu. Wstaje następnego dnia i udaje się na wspomniany parking skąd jedziemy busami do Kirchen gdzie nocujemy. A następnego dnia w nocy jedziemy do marketu OBI rozpoczynając naszą (ciężką) pracę. 

Tyle z planu a jak to wyglądało w rzeczywistości opiszę w następnym poście ;) 
Rzeczywistość okazała się jednak trochę inna, jak to w życiu;D.
Jeśli się podobało mile widziane polubienia i komentarze;).
Pozdrawiam was ciepło.


niedziela, 18 stycznia 2015

Mój Wielki Powrót



Witajcie moi drodzy ;)
Wracam po bardzo długiej nieobecności do pisania ciekawych postów dla was.
Będę dzielić się z wami swoimi inspiracjami , życiowymi przygodami jak i również jak dalej wygląda mój rozwój.
W tej chwili jak to pisze słucham "honda szybsza niż wygląda" i wspominam moją ostatnią imprezę ...URODZINOWĄ !!! Tak tak, dwa dni temu skończyłem ćwierćwiecze mojego życia, wiele się wydarzyło do tej pory dobrego i złego lecz z  uśmiechem i pełnym optymizmem spoglądam w przyszłość bo czeka mnie jeszcze więcej... 
Poznałem bardzo dużo ciekawych , inspirujących i interesujących ludzi, od których się tez czegoś nauczyłem. Zmieniłem bardzo swój sposób myślenia co jest efektem większego zainteresowania ze strony kobiet i tworzeniem coraz lepszych relacji z nimi. Głowna przyczyną tego jest praktyka na szkoleniach w których miałem przyjemność uczestniczyć. To będzie mój przełomowy rok zmiany życia na lepsze zarówno osobistego jak i zawodowego. Ciągle szukam dobrych możliwości zarabiania godziwych pieniędzy. Z takich mniej fascynujących rzeczy spłacam pożyczki zaciągnięte w tzw. chwilówkach internetowych. Nauczy mnie to bardzo dużo jestem tego pewny ;) 
Kilka dni temu udało mi się spłacić całość jednej pożyczki z czego jestem bardzo dumny!!!
W przyszłym tygodniu czeka mnie życiowy wyjazd zagraniczny do pracy. Jadę na inwentaryzacje do Magburga z polską ekipą pracowniczą. Będzie to mój pierwszy w życiu wyjazd zagraniczny.
Jedynie na własny koszt muszę dojechać do Wrocławia. Wracam w piątek. 
Plany na 2015 rok mam już zrobione wiem jaki jest cel.
Specjalnie kupiłem sobie zajebisty kalendarz prawa przyciągania z sentencjami myślowymi.
Chcę również nauczyć się programowania bo widzę że jest duże zapotrzebowanie na takie umiejętności na rynku. 
Z racji tego zmieniłem też specjalizacje na studiach z zarządzania firmą na systemy informatyczne w zarządzaniu.

W następnych postach będę wracał do przeszłości i wydarzeń z niej...Postaram się opisać najlepiej jak potrafię co czułem podczas ostatniego mojego wyjazdu do Warszawy jadąc na szkolenie, będąc na nim i po nim. A także jak to się stało że testowałem pociągi Intercity PENDOLINO.  
Komentarze pod tym postem mile widziane;) Zarówno pozytywne jak i te krytyczne;)

Do zobaczenia w następnym poście, pojawi się już wkrótce ;) 

Otrzymuj powiadomienia

Chcesz być na bieżąco z moimi wpisami? Nie przegap już żadnego wpisu z inspiracji i zostaw swój najlepszy adres email poniżej