Moje życiowe inspiracje, droga rozwoju osobistego a także relacje z ciekawych podróży.
niedziela, 20 grudnia 2015
E-book
poniedziałek, 28 września 2015
Chleb, pożyczki, karta i spirala
Sytuacja
czwartek, 10 września 2015
Success Day cz. II
niedziela, 6 września 2015
Sucess Day cz. I- moje wrażenia
środa, 24 czerwca 2015
Smoki, zamki i kaktusy
środa, 10 czerwca 2015
Przygody ciekawego intensywnego dnia
Właśnie leżę już w łóżku po bardzo intensywnym i obfitym w przygody dniu. Jak co dzień z rana poszedłem do pracy, naprawiać uszkodzone laptopy. Dziś poszło dużo lepiej niż wczoraj. Koniec zmiany trochę bardziej stresujący, ponieważ nie zdążyłem zdać części w programie, dlatego mój zmiennik poczekał cierpliwie aż skończe. Uporałem się z tym w 15 minut. PO pracy rozmowa z kolega , odprowadziłem go na tramwaj i poszedłem do domu....na skróty... NIE był to dobry pomysł ,
poniedziałek, 8 czerwca 2015
Pierwszy dzień
niedziela, 7 czerwca 2015
Zmiana miejsca
Witajcie, w życiu trzeba podejmowac decyzje odważne i ryzykowne. Kolejna juz podjąłem duzo wcześniej a mianowicie dotyczaca zmiany miasta zamieszkania. Ze wzgledu na prace ktora otrzymalem przeprowadzam sie do Bydgoszczy na dluzej. Jednego jestem pewien, będzie ciezko ale napewno lepiej niz dotychczas.
Nowe otoczenie, nowi ludzie, nowi znajomi, nowe Miasto.. Kazdy pewnie przechodzi taki czas w swoim zyciu. Najprostrsy przyklad? Po skonczeniu szkoly gimnazjum przychodzi wybrac liceum badz technikum gdzie spedzi sie najblizsze lata. Dalej jeszcze wieksza zmiana a mianowicie wybor studiów. Najczęściej jest to wybor innego miasta wiec jest to ten czas gwaltownej i calkowitej zmiany. Tyle ode mnie. Pozdrawiam
BLOG W NAJBIZSZYM OKRESIE PRZEJDZIE DIAMETRALNE ZMIANY
czwartek, 14 maja 2015
Liga Mistrzów i zmiana mojego życia
Podczas pisania jednak usnąłem haha Pomyślałem dokończę jak wstanę...
NO dobrze to kontOtóż pisząc tego posta jest 3 w nocy a mi spać się nie chce. Wiem z jakiej przyczyny. W ciągu dnia przysnąłem zbyt długo, budząc się o po godzinie 20-stej. Bardzo rzadko zdarza mi się spać w dzień! A jednak się zdarzło! Tego dnia zaplanowany miałem wyjazd nad czczo do Bydgoszczy na badania wstępne do nowej pracy. Oczywiście go zrealiowałem.
W kwietniu bylem na rozmowie rekrutacyjnej w Bydgoszczy w nowym miejscu. Sprawdziłem dzień wcześniej jak dojechać na miejsce i tak abym się nie spóźnił, co jest moja zmorą. Wstałem z samego rana w dobrym humorze, zjadłem śniadanie i poszedłem na pociąg. Na miejsce dojechałem przed czasem. Rozmowa była standardowa jednak potraktowałem ja bardzo na luzie nie spinając się za bardzo, zadawałem dość dużo pytań na które pani rekruterka cierpliwie odpowiadała. Przeprowadziła też test manualny polegający na nawlekaniu koralików na rzemyk. Uzyskałem średni wynik;) Umówiliśmy się na kontakt w ciągu tygodnia niezależnie czy etap przeszedłem czy nie. Przyjechałem do domu z ogromna nadzieja na lepszą przyszłośc ponieważ szukając w Toruniu pracy w moim zawodzie nie mogłem niczego konkretnego znaleźć toteż zaprzestałem szukania jej w zawodzie i zacząłem kombinować na inne stanowiska.Zwykle brałem wszystko jak leci.
Tydzień minął a kontaktu żadnego nie było, wiec pewnego dnia, lekko wkurzony dzwonie, aby się dowiedzieć jak obecnie wygląda moja rekrutacja. Po dwóch telefonach, rekruterka zaprosiła mnie na II etap rekrutacji jednak tym razem w innym miejscu. Pomyślałem: na mapie znajdę gdzie się znajduje i w jaki sposób tam dojechać. Miałem być na 7 wiec zaplanowałem dojazd tak, żeby być 20 minut przed czasem. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna. PO dojechaniu do Bydgoszcz Wschód przeszedłem na druga stronę idąc główną droga przy ulicy Kamiennej aż do Szajnochy, jednak po 15 minutach spaceru nie widziałem tej ulicy;( Zapytałem kilka osób które mnie pokierowały. W końcu ulice znalazłem jednak szukanie zakładu to było jak szukanie "igły w stogu siana". Znajduje się tam tyle firm różnych branż że głowa mała. Szukałem jakieś 20 minut będąc już niestety spóźnionym..Wszedłem na portiernie jakiegoś budynku i zapytałem gdzie znajduje się szukany prze ze mnie zakład. Pan wyszedł ze mną na zewnątrz i wskazał że jestem juz bardzo blisko.
Wszedłem na portiernie , poinformowałem dlaczego tu przyszedłem, podałem nazwisko i przeprosiłem za spóźnienie. okazało się ze kierownika jeszcze nie ma i dopiero przyjedzie. Uffff... jaka ulga;) Poczekałem jakieś 15 minut, porozmawiałem z panią na portierni i pojawił się kierownik. Zabrali mi wszystko co miałem do przechowania, łącznie z telefonem z którym się nie rozstaje. Weszliśmy przez bramkę na hale z której przeszliśmy chwile porozmawiać do sali konferencyjnej. Miałem podjąć wyzwanie, a że je lubię to je podjąłem;)
Pan zaprowadził mnie na stanowisko i objaśnił co mam zrobić. Moim zadaniem było rozkręcić na części pierwsze laptopa który działał w taki sposób abym mógł go złożyć. Lekko przeraziłem się gdyż laptopa nigdy w życiu jeszcze nie rozkręcałem! Stwierdziłem, że spróbuję. Przystąpiłem wiec do działania. Nie będę rozdrabniał się teraz jakie emocje przeżywałem, jednak dzięki pomocy i podpowiedziom innego pana który siedział obok udało mi się złożyć go tak żeby działał, nawet klawiaturę naprawiłem;) Przyszedł kierownik i oznajmił że... od poniedziałku zaczynam pracę !;) Nie wierzyłem własnym uszom, a jednak tak było. Odprowadził mnie na dół zwracając uwagę na metalowe paski których się nie nosi jak i telefonów. Odebrałem swoje rzeczy i wyszedłem w cudownym nastroju. Teraz chciałem dotrzeć do zakładu głównego odebrać skierowanie do lekarza na badania. Oczywiście zapytałem, przechodzącą pania jak dotrzeć na wiślaną. Pierwsza pani nie pomogła mi jednak pani druga juz tak;) Powiedziała, gdzie znajduje się przystanek tramwajowy jak i autobusowy. Wsiadłem w 69 z zamiarem kupna biletu w urządzeniu. jednak takiego nie było a ja kontynuowałem zaczepiania obcych ludzi i pytanie o drogę czyli za ile przystanków muszę wysiąść abym dotarł do zakładu. Zapytałem jakąś dziewczynę stojącą obok z którą nawiązała się dłuższa rozmowa;)
Dotarłem na miejsce wchodząc do biura i oznajmiając w jakim celu tutaj jestem. Po 10 minutach otrzymałem info co po kolei mam zrobić, wraz ze skierowaniem do przychodni. Na szczęście była ona niedaleko. Zaplanowałem przyjazd na środę z rana.
Oczywiscie otrzymanie tej pracy wiąże sie z przeprowadzka do Bydgoszczy...
No dobra to tyle z aktualności w związku z pracą a teraz to na zapewne czekasz czytając ten post.
Podzielę się teraz moja oceną obejrzanego niecałego meczu Real Madryt - Juventus Turyn rozegranego w środowy wieczór na Santiago Bernabeu. Real grał u siebie wiec miał przewage swojego stadionu i ogromne wsparcie kibiców. A dlaczego niecałego zapytasz. Wstałem wpółdo 21, obudzilem się i zrobilem sobie kolacje a transmisję właczyłem dopiero po 21;P W momencie jak ja włączyłem padła bramka która strzelił Ronaldo;) Obie drużyny grały dość ciekawie i z wysokim zaangażowaniem jednak więcej bramek do końca połowy nie padło. W drugiej połowie odniosłem wrażenie że presja wywierana na zawodników realu mocno ich paraliżuje i nie byli w stanie strzelić bramki. Popełniali coraz więcej błędów i strzelali bardzo niecelnie. A Juventus grał jak najdalej od swej bramki. Mieli nawet dwie okazje aby definitywnie pozbawić złudzeń Real, jednak zabrakło wykończenia i dokładności w podaniach. Im bliżej końca meczu tym większa była bezradność realu. W końcu sędzia zagwizdał po raz ostatni i sen Juventusu o finale w Berlinie się spełnił.
Czułem podświadomie że Juventus będzie w finale i da rade w tym dwumeczu. Jak widać nie myliłem się i ogromnie ciesze się że piłka włoska jednak jeszcze nie umarła. Bo jednak to Juventus gra w finale a nie Manchester czy Chelsea czy nawet naładowany gwiadami PSG. To będzie bardzo ciekawy i ekscytujący finał w tym roku. Szkoda że nie mogę obejrzeć go na żywo w Berlinie, ale napewno kiedyś ziści się moje marzenie o finale Ligi Mistrzów.
piątek, 3 kwietnia 2015
Zaćmienie Kariery
Odpoczywam właśnie po bieganiu i obserwacjach niecodziennego zjawiska jakim jest częściowe zaćmienie słońca. W Polsce zdarza się ono niezwykle rzadko. Jednak dzisiejszy post nie będzie dotyczył zaćmienia słońca. Opisze dziś wam co się działo na organizowanych 18 marca w Auli UMK Dniach Kariery a także postaram się zachęcić do skorzystania z takich targów. Powiem również jak to wyglądało z mojej perspektywy i opinii innych. A więc do dzieła!
Wyciągnąłem cartridge z czarnym tuszem i zostawiłem tylko ten z kolorowym. Okazało się że wydrukowała mi pierwszy dokument...(identyfikator) a także cv w 3 kopiach. Wrzuciłem do teczki i pobiegłem na przystanek po godzinie 9. Targi rozpoczynały sie o 9 a mialy sie skończyc o 16.
Gdy wszedłem do auli zauwazyłem wszedzie praktycznie stojace dziewczyny w niebieskich koszulkach;) Pokazałem swój bilet a uśmiechnięta dziewczyna przystawiła mi pieczątke.
Nie wiedziałem gdzie iśc wiec chwile się rozejrzałem po sali i dostrzegłem kolegę. Chwile porozmawialiśmy i ruszyłem do docelowego miejsca jakim było doradctwo zawodowe. Oczywiście była tam już ustawiona kolejka wiec w niej stanąłem. Czekałem jakieś 10 minut i zaczepił mnie pan z SDL abym wypełnił jakąś ulotkę. Wypełniłem i usiadłem na krześle. Przechodziła obok sliczna uśmiechnięta dziewcza i skojarzył mi się z Olą, koleżanka która poznałem wcześniej. Rowniż sie u śmiechnąłęm do niej i ja zatrzymałem. Ona usiadła na krzesle obok i chwile porozmawialiśmy o zyciu i jej cechach którymi się wyrózniła. Wróciłem do kolejki przed grupę jakiś dziewczyn, czekałem na to jakieś kolejne 10 minut. Przyszła elegancko ubrana pani która dosiadła sie do stolika i zaprosiła mnie z dokumentem. Pokazałem jej moje CV, rozmawialiśmy o tym co jest żle a także co nalezy w nim poprawic itp.
Po 20 minutach rozmowy wyszedłem bogaty w nową wiedzę i z wewnetrzną pewnością, że bedzie już teraz lepiej zdecydowanie z rozmowami rekrutacyjnymi.
Idę dalej do drugiego mojego stanowiska tego dnia. Moim celem było porozmawianie z każdym wystawcą tego dnia. Poświęciłem cały dzien na to zbierając dokumenty, podręczniki i fanty w postaci smyczy, piłek anty-stresówek i długopisów;) Wyszedłem stamtad z całym kartonem "małego księgowego".
Spotkałem też dawnych znajomych jak i obecnych którzy są w miedzynarodowej organizacji AIESEC. Zdałem sobie wtedy sprawę jak wiele osób mnie zna i kojarzy mimo tego że nie jestem studentem UMK ani też wolontariuszem w AIESEC.
Pytałem ludzi jak sie podobało co sie dowiedzieli i czy im sie podobało. Otrzymałem same pozytywne opinie.
Jedyna wada jaka była to nastawienie na bankowość i finanse a pominiete takie branże jak ochrona srodowiska, fizyka, chemia organiczna czy energia odnawialna.
Zostawaiam was z myślą czy warto uczesniczyć w dniach kariery czy też targach pracy. Odpowiedźcie sobie sami na to pytanie.
Wszelkie komentarze będą mile widziane.
pozdrawiam was i do usłyszenia w kolejnych postach a szykuje coś ciekawego już niedługo...
piątek, 6 marca 2015
Bardzo inspiracyjnie i rozwojowo
Pośród miliardów ludzi na planecie
zwanej Ziemia, mamy miliony przykładów
tego, że jest to jak najbardziej możliwe.
Prawie zawsze, powstaje jednak
jedno odwieczne pytanie, które
zadaje sobie tak wielu z nas.
"JAK mam to zrobić?" Czy mamy na to odpowiedź? Wierzę, że tak...
Tą wiadomością chcemy zaprosić Cię do
obejrzenia cyklu 5-ciu nagrań traktujących
o marzeniach i ich realizacji.
Do rozmowy zaprosiliśmy kilku
wyjątkowych gentlemanów. Każdy
z nich ma inne doświadczenia, każdy
z nich zajmuje się czymś innym i
wszyscy mają namacalne efekty
spełnionych marzeń w swoim życiu.
Zobacz kim jest pierwsza Osoba, kliknij w link: http://bit.ly/18nXH1uJak myślisz, co łączy: siatkówkę, złote medale,
Włochy, biznes miedzynarodowy i motywację?
Jak to się stało, że po 40 latach znowu jesteśmy na szczycie?
Bądź z nami a dowiesz się tego już
w najbliższych dniach.Szczerze do bólu
i prawdziwie. Takie są nasze rozmowy.
Już teraz zapraszam na wywiad ze
złotym medalistą i Mistrzem Świata
Jakubem Bączkiem, nazywanym przez
niektórych "Mentalistą" polskiej
kadry siatkówki.
Miłego oglądania i jak
zawsze zapraszam do komentowania. Wszelkie komentarze mile widziane.
wtorek, 17 lutego 2015
Pięćdziesiąt twarzy Greya - moja opinia
poniedziałek, 16 lutego 2015
Mój pierwszy zagraniczny wyjazd cz. 3
Skończyła się ona w drugiej części na dworcu głównym PKP w Bydgoszczy. Szukałem wtedy peronu 5. Nie była to łatwa droga dojścia na niego, ponieważ teren był ogrodzony. Przeszedłem przez wąskie przejście w płocie i dalej przez zablokowane przejście na torach i tak doszedłem na peron piąty. Dostrzegłem dwa pociągi stojące na torze siódmym i ósmym. Podszedłem do konduktorki, która powiedziała mi, że jedzie do Poznania. Powiedziałem sobie „no nareszcie usiądę i odpocznę troszkę”.Byłem wtedy spocony po tych biegach na dworcu. Wsiadłem do najbliższego wagonu, przy którym stałem, wciągając torby i wyciągnąłem swój kupiony bilet sprawdzając, jaki mam numer wagonu i które miejsce do siedzenia. Okazało się, że wsiadłem idealnie do 13-nastego wagonu co mnie bardzo ucieszyło, lecz niestety tylko na chwile... Wziąłem się za szukanie wolnego miejsca dla siebie. Przeszedłem kilka przedziałów do przodu nie znajdując nic wolnego. Gdy się wróciłem idąc kilka przedziałów do tyłu także nic nie znalazłem:( Zrezygnowany usiadłem wiec przy drzwiach wejściowych do pociągu siadając na swoja torbę podróżną. Z początku temperatura była ok, ochłonąłem troszkę, włączyłem muzykę na słuchawki i odpocząłem przy niej, lecz po kilkunastu minutach przeciąg i niska temperatura sprawiły, że zaczęły przechodzić po moim ciele zimne dreszcze. Wstałem wiec, aby się rozruszać i rozgrzać. Ruszyłem na ponowne poszukiwania wolnego miejsca. Spotkałem wtedy pana w kolejnym wagonie, który zajadał się frytkami z KFC. Poczęstował mnie, chwile porozmawialiśmy, on też nie miał miejsca i jechał do Poznania. Wróciłem do swojego wagonu siadając na swoją torbę i myśląc; „no nie może tak być, że ja tu przesiedzę całą podróż !!!”. Przyjechaliśmy na jakąś stacje i do wyjścia ruszyło dosyć dużo ludzi, było dużo miejsca na przejście, jednak zawsze musi znaleźć się ktoś, kto marudzi i coś mu nie pasuje... Jakaś starsza pani w bardzo niedelikatny sposób zwróciła mi uwagę, (co wywnioskowałem z reakcji innych ludzi) nie widząc chyba tego, że słucham muzyki i jej nie słyszę. Pojawiła się nadzieja, że znajdę jednak wolne miejsce;) Wcześniej upatrzyłem sobie już miejsce naprzeciwko pani, która czytała książkę , lecz było jeszcze zajęte, wiec usiadłem kolo jakiegoś młodego chłopaka, który słuchał muzyki. Wpakowałem torbę na górę i w końcu usiadłem na wygodnym siedzeniu. Wyciągnąłem swój kolorowy kalendarz, wpisując ważne adnotacje (o ile dobrze pamiętam, to był czas odjazdu tego pociągu i gdzie jadę). Po wpisaniu obejrzałem się za siebie na upatrzone miejsce i właśnie pan, który tam siedział, zaczął zbierać się do wyjścia. Poczekałem aż wyjdzie i ruszyłem ze swoja torbą stawiając ją na siedzenie i pytając jednocześnie tej pani czy to miejsce jest wolne i czy mogę usiąść. Uśmiechnęła się i powiedziała „tak oczywiście”. Położyłem kurtkę w rogu, małą torbę zestawiłem na podłogę i poszedłem po dużą torbę ściągając ja z góry i również kładąc na podłogę. Ściągnąłem buty i wygodnie się rozłożyłem, przedtem popijając wodę...
Jeżeli masz jakieś uwagi, uważasz, że coś robię źle, czegoś jest za dużo lub za mało – też mi to napisz. To dla mnie wiedza na wagę złota. Z góry dziękuję: -).
poniedziałek, 2 lutego 2015
Mój pierwszy zagraniczny wyjazd- część 2
niedziela, 1 lutego 2015
Mój pierwszy zagraniczny wyjazd
Dziś będzie o mojej kolejnej ciekawej przygodzie podczas pierwszej podróży za granice. Miłego czytania ;)
Tyle z planu a jak to wyglądało w rzeczywistości opiszę w następnym poście ;)
niedziela, 18 stycznia 2015
Mój Wielki Powrót
Wracam po bardzo długiej nieobecności do pisania ciekawych postów dla was.
Będę dzielić się z wami swoimi inspiracjami , życiowymi przygodami jak i również jak dalej wygląda mój rozwój.
W tej chwili jak to pisze słucham "honda szybsza niż wygląda" i wspominam moją ostatnią imprezę ...URODZINOWĄ !!! Tak tak, dwa dni temu skończyłem ćwierćwiecze mojego życia, wiele się wydarzyło do tej pory dobrego i złego lecz z uśmiechem i pełnym optymizmem spoglądam w przyszłość bo czeka mnie jeszcze więcej...