Witaj czytelniku;)
Dzisiejszy dzień zapamiętam na bardzo długo. Działy się rzeczy tak niespodziewane, że sam Alfred Hitchcock by lepiej nie napisał.
Nie jadłem śniadania, ponieważ chciałem iść biegać a wiem jak to jest, biegać z pełnym żołądkiem jedzenia czy wody. Najlepiej biegać jest nad czczo. Oczywiście przed każdym biegiem robię rozgrzewkę. Czasem tez ćwiczenia siłowe na pobudzenie mięśni. Dziś też je zrobiłem. Czułem się znakomicie. Jeszcze przed wyjściem przygotowałem szklankę wody i chemię do prysznica, który chciałem wziąć zaraz po przybiegnięciu do domu.
Solidna rozgrzewka na schodach i na dworze, uwiecznienie pięknej pogody i ruszam. Na początku mięśnie miały problem aby przyzwyczaić sie do biegu. Nie biegłem szybko. Rzekłbym - truchtałem. Dobiegłem do przejścia dla pieszych którego bardzo nie lubię. A dlaczego spytasz ?
Ponieważ na poszczególne światła trzeba nieraz czekać prawie 10 minut. Kiedyś zdarzyło mi się czekać na nich kwadrans!!! Ile ja bym już przebiegł w tym czasie. Policzmy to:
Zakładając, że średnio pierwsze 2 km robię w ok 12 minut to przebiegł bym ok 2,5 km w tym czasie. No ale na światła wpływu niestety nie mam. Nie przejmuje się tym.
Las
Pomyślałem tak piękna pogoda to warto pobiec do lasu. Jak pomyślałem tak zrobiłem. Na ścieżce przy wjeździe do lasu szybka fotka i biegnę dalej. Przy skrzyżowaniu ścieżek nie wiedziałem czy już skręcać czy nie wiec sprawdziłem jak przebiega dalej trasa. Dobra, biegnę prosto. Nie spodziewałem się, że spotkam ludzi spacerujących z psem w środku lasu. Życzyłem miłego dnia i biegnę dalej. Tutaj nabrałem świetnego tempa. Prawie takiego jako ostatnio w biegu nocnym.
Trwało to do momentu rozwidlenia ścieżki i skręcenia. Spotkałem nawet starszego truchtającego pana;)
I tutaj zabrakło mi już siły. Był to prawie 5 km już. Chwilę odpocząłem. Obrałem trasę i ruszyłem dalej.
Na chodniku wyrównałem tempo. Stwierdziłem przy zjeździe z Ligi polskiej, że pobiegnę jak ostatnio na górę. Przeliczyłem się niestety ze swoimi siłami i się tam dosłownie wczołgałem po piasku;)
Świetny moment na pamiątkowe fotki i... no właśnie, na co. Byłem wykończony, czułem doskwierający pełny żar lejący się na mnie a strugi potu że mnie. Stwierdziłem, że ubrałem sie stanowczo za grubo do panującej pogody. No cóż, będę wiedział na przyszłość. Z drugiej strony lata jeszcze nie mamy prawda? No właśnie. Po 5 minutowym odpoczynku na ławeczce ruszyłem dalej.
Zdarzenie
Wybiegłem z lasków przy skarpie. Stwierdziłem, że skoro mam już prawdopodobnie 6 km to dobiegając do domu będzie 7. Tak, byłoby gdybym nie zagapił sie na policjantów którzy spisywali pod biedronką grupkę bezdomnych spożywających alkohol. Bynajmniej tak to wyglądało.
Patrzyłem wystarczająco długo aby nie zauważyć latarni. I stało się wielkie bum. Nastąpiło coś czego kompletnie nie przewidziałem. Zapamiętam to zdarzenie na długo.
Centralnie głową odbiłem się od niej jak od ściany. Nie wiedziałem do końca co się dzieje. Usiadłem na chodniku sprawdzając czy mam wszystko całe. Zauważyłem krew na dłoniach. "No pięknie"- pomyślałem. NO "To koniec treningu na dziś, co teraz?" Trzeba znaleźć jakąś pomoc. Wszedłem do kiosku poprosić o chusteczkę. Panie się przejęła widząc mnie w takim stanie i poleciła aby poszedł do apteki obok. Usiadłem na ławce, wytarłem krew i postanowiłem jak najszybciej dotrzeć do domu.
Wsiadłem w pierwszy jadący autobus z myślą " gorzej być nie może". Na szczęście nikt nie wsiadał ze mną.
Gdy dotarłem do domu obawiałem się spojrzeć w lustro. To co zobaczyłem przestraszyło by niejednego człowieka.
Efekt: Rozcięty nos, dwa wielkie sine guzy i pościerane czoło.
Kiedy ja ostatni raz tak wyglądałem ? Tak, to było wtedy gdy miałem wypadek na rowerze. Nie mogłem wtedy chodzić przez kilka dni.
Miałem wziąć prysznic no i mimo tego że, wiedziałem jak bardzo będzie bolało to wziąłem. A bolało okropnie. Nikomu nie życzę takiego bólu.
Po prysznicu udzieliłem sobie szybkiej pomocy w postaci żelu aloesowego i opatrunku na głowę.
Wiec do 14 go zrobiłem i zjadłem. Wyszedł bardzo smaczny i ostry w smaku(za sprawą chilli).
Dokumenty
Miałem do odebrania kolo godziny 15 ważne dokumenty z ksero.
Wchodząc do windy spotkałem koleżankę z klasy, której bardzo długo nie widziałem. Myślę" ale wtopa, zastanawia sie z kim sie biłem pewnie i co mi sie stało. " Ale nie zapytała na szczęście.
Zapłaciłem, odebrałem dokumenty i podziękowałem.
Ciocia
Poszedłem do biedronki po przysłowiowe "bułki":)
I tutaj własnym oczom nie wierzę. Pracuje w niej ciocia która często u nas gościła, szczególnie jak byliśmy dziećmi;) Nie rozmawiałem z nią, gdyż była zajęta pracą. Ale numer!
Odstałem chwilę w kolejce zapłaciłem i wróciłem do domu.
"Papierkowa robota"
W końcu mogłem zająć sie sprawami tak dawno odkładanymi jak uzupełnienie dokumentów i przygotowanie ich do wysyłki. W skrócie: dwa wypowiedzenia umowy, wniosek partnerski a także uzupełnienie danych ubezpieczeniowych.
Zeszło mi z tym do 18.30.
Webinar
Dobrze, że otrzymałem przypomnienie o webinarze o skutecznej komunikacji. Warto było wziąć w nim udział. Prowadził go Dawid Bagiński który jest znanym trenerem biznesu. Dowiedziałem się kilku nowych i wartościowych informacji.
Wpis
Postanowiłem napisać ten wpis ponieważ takie rzeczy nie dzieją się codziennie. Piszę go już jakieś 2 godziny. Ćwiczę poza tym samo pisanie i systematyczność.
Jeśli się Tobie podobał, proszę zostaw swój komentarz, jeśli nie to również przyjmę słowa krytyki.
Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru.