Witajcie moi drodzy.
Dziś chciałem podzielić się swoja
opinią na temat głośnego w ostatnim czasie filmu budzącego
kontrowersje na podstawie książki E. L. James „Pięćdziesiąt
twarzy Greya”.
Słyszałem i naczytałem się wielu opinii na jej temat. Są one bardzo podzielone. Część przeciwników uważa że jest nudna, nic nie wnosi do życia,
jest za dużo seksu z przemocą, natomiast druga część zwolenników uważa, że
jest bardzo wciągająca, pochłania się ja bardzo szybko, pobudza
wyobraźnię, zawiera w sobie dużo pożądania i jest raczej dla
doświadczonych kobiet, a nie dla niewinnych młodych dziewczyn, dla
których rzeczywistość może okazać się wielkim rozczarowaniem.
Tyle tytułem wstępu. Osobiście
książki w całości nie przeczytałem, lecz niektóre jej fragmenty
i powiem tak: wciąga bardzo to prawda, lecz po kilkunastu stronach
zaczyna się robić nudna i schematyczna. Jednak najważniejszy w tym
poście jest film który miałem okazje z koleżanką obejrzeć w
Walentynki. Wiedziałem, że będzie przedstawiony seks, ale nie
wiedziałem do końca jak to będzie zrobione. Bardzo zaintrygował
mnie sposób, w jaki wypowiadał się Chrystian, z jaką intonacją i
w jaki sposób patrzył na Anastazje w jakiejkolwiek rozmowie z nią.
Ana była uległa wobec niego i go słuchała. Poczucia humoru
również nie zabrakło w kilku scenach jak np. gdy wprowadzał Anę do swojego „pokoju zabaw”. Pan Grey pozostawał cały czas
tajemniczy i myślę, że to powodowało, że Ana cały czas o nim
myślała.
Anastasia Stelle to młoda studentka
literatury, która nie jest wyjątkową i wyróżniająca się
kobietą, a jednak powinna się taka czuć, ponieważ spotkała na
swej drodze ideał wielu kobiet – młody, przystojny, seksowny,
biznesmen Christian Grey. Współczesne kobiety nabierają poczucia
swojej wartości i zaczynają wierzyć, że spotkają w swoim życiu
takiego Greya.
Przejedzmy do ciekawszej części, a
mianowicie jak zostały przedstawione sceny seksu. Christian cały
czas mówił co Ana ma zrobić pokazując swa dominacje i władzę.
Dla mnie było to trochę nierealne, że Anastasia przeżyła
wielokrotny orgazm będąc dziewicą, jednak czeka na tego jedynego. Taka młoda kobieta nie zna jeszcze dobrze swojego ciała i jest to mało prawdopodobne. Nie zostały też przestawione te różne jego twarze, jak to miało miejsce w książce. Takie jest tylko moje zdanie.
Jedna rzecz mnie bardzo urzekła jeszcze, a
mianowicie: świetnie skomponowana i dopasowana muzyka dodająca
atmosfery i lepszego odbioru do tego, co dzieje się na ekranie.
Najbardziej zapamiętałem „Crazy in Love” i „Love me, like you
do” Szczególnie utwór Ellie Goulding wyraźnie głośniejszy gdy lecieli szybowcem dodawał tej magii i niepowtarzalności tej chwili.
Film mógł też trwać trochę dłużej, a
nie urwać się tak nagle. Myślę że to było celowe skłaniające do tego, aby każdy nie
zobaczył czegoś na filmie, doczytał w książce a także przyszedł
obejrzał kolejną część.
No troszkę się rozpisałem.
Zapraszam was do komentowania i
wypowiadania się zarówno na temat książki, jak i filmu.
Pozdrawiam i życzę miłego dnia ;P